sobota, 5 września 2015

Gdzie ćwiczyć ?


         Jeśli  podjęliście już decyzję, że zaczynacie ćwiczyć i wybraliście konkretną aktywność fizyczną pozostaje jeszcze wybór miejsca. Z góry odradzam wam opcję wstaję  30 minut wcześniej i ćwiczę sam w domu. Z autopsji wiem, że może wytrzymacie tydzień, góra dwa. Albo gdy zadzwoni budzik, wyłączycie go z postanowieniem, że zaczniecie od jutra. Bolesna prawda jest taka, że mało kto potrafi sam się  zmotywować do działania i wytrwać w tym postanowieniu dłużej bez wsparcia innych. Poza tym istotne, żeby ktoś kto się na tym zna spojrzał na was z boku i skorygował ewentualne błędy i niedociągnięcia. Dlatego gorąco zachęcam do zapisania się na zajęcia czy to do Fitness Clubu czy mniejszego osiedlowego klubiku, zależnie od preferencji. Ja osobiście wolę mniejsze osiedlowe inicjatywy . Zajęcia odbywają się w kameralnej atmosferze, instruktor ma szansę indywidualnie podejść do każdego uczestnika, uwzględnić jego potrzeby i oczekiwania, skorygować  błędy. Nie martwię się też, że nie mam na sobie ciuchów z najnowszej kolekcji Nike czy Pumy. Przychodzę po prostu zadbać o swoją kondycję i zdrowie. Jeśli jednak wolicie ćwiczyć w większym gronie lub przy okazji skorzystać z innych dobrodziejstw jak sauna czy masaż wtedy lepszym rozwiązaniem będzie duży Fitness Club. Mam tu  tylko nieco zastrzeżeń  do ilości uczestników zajęć. No bo cóż, nie czarujmy się, czy jeśli jednocześnie ćwiczy grupa 20 osób to instruktor ma szansę wychwycić i skorygować każdy błąd?   A przecież źle wykonane ćwiczenia mogą przynieść więcej szkody niż korzyści. Dodatkowo taki instruktor nie jest w stanie uwzględnić indywidualnych potrzeb każdego z dwudziestu uczestników na jednych zajęciach. (Ale może znów patrzę przez pryzmat pilatesu – tu stawia się nacisk na ćwiczenia w mniejszych grupkach i indywidualne podejście do każdego).
Należy jednak zauważyć , że duże Cluby Fitness dysponują bardzo szeroką ofertą zajęć od Aerobiku , przez Zumbę, Streching, TBC, po Power Pump i Pilates. Do tego oczywiście w pełni wyposażona siłownia, często nawet sauna i basen. Dodatkowy plus dużych klubów to fakt, że są otwarte naprawdę długo ( zdarzają się nawet otwarte całą dobę ) dzięki czemu łatwiej wpasować zajęcia w swój codzienny grafik.
Teraz kwestia finansowa. Należy skalkulować na co nas stać. Zwykle zajęcia w mniejszych , osiedlowych  klubach są nieco tańsze i nie musicie podpisywać „ cyrografu „ na cały rok :)
Niezwykle istotny jest fakt odległości od domu czy pracy waszego miejsca ćwiczeń. Proponuję wybrać punkt położony najbliżej, bo długi dojazd może was skutecznie zniechęcić do regularnego uczestnictwa w zajęciach.
No i na koniec jeszcze jedna istotna kwestia – zajęcia pokazowe. Sporo ośrodków ma w swojej ofercie zajęcia pokazowe, często są one bezpłatne. Warto z nich skorzystać zanim zapłaci się za choćby miesiąc z góry. Możemy na nich sprawdzić czy odpowiada nam atmosfera tego miejsca, sama forma ćwiczeń i instruktor.
No to do dzieła. Test fitnessów czas zacząć. Powodzenia.



Ps.
A propos zajęć pokazowych. Ponieważ mieszkam w małej miejscowości pod miastem chciałam zorientować się jak prowadzone są zajęcia pilates najbliżej mojego miejsca zamieszkania. Byłoby zdecydowanie wygodniej nie musieć dojeżdżać na ćwiczenia do miasta. Zajęcia odbywały się w miejscowej szkole podstawowej.
Tuż po przyjściu dowiedziałam się, że zajęcia poprowadzi ktoś inny niż zwykle. Postanowiłam więc poinformować panią instruktor, że to moje pierwsze zajęcia w tej grupie i nawet nie pytana o to, zasygnalizowałam swoje problemy z kręgosłupem. Reakcji nie było. Dostaliśmy maty, które już na początku wzbudziły mój wewnętrzny sprzeciw, gdyż były idealnymi matami ale do jogi nie do pilatesu. Dla mniej wtajemniczonych dodam, że mata do pilates powinna być grubsza ( 1-1,5 cm grubości ) bo przy ćwiczeniu choćby „rolowania”  na cienkiej macie co szczuplejszy uczestnik może boleśnie odczuwać każdy krąg kręgosłupa (wiem z autopsji )
 Ale niedopuszczalny fakt stwierdziłam dopiero po położeniu się na tej macie – śmierdziała przepoconymi skarpetkami :(  No cóż, im dalej było jeszcze gorzej, pani instruktor nie zważając na niczyje ograniczenia i popełniane błędy konsekwentnie realizowała swój plan, a  proponowane przez nią ćwiczenia niewiele miały wspólnego z pilatesem. Jak się z całą pewnością domyślacie więcej na tych zajęciach się nie pojawiłam, a od tamtej pory wszystkich usilnie namawiam na uczestnictwo w zajęciach pokazowych zanim wykupią karnet.

Znajoma uczestniczyła w zajęciach aerobiku, na których sama pani instruktor ziewała z nudów.
A wy jakie macie doświadczenia z zajęć fitness ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz